Jako entuzjastka koncepcji garderoby kapsułowej (ang. capsule wardrobe) postanowiłam podzielić
się z Wami moimi przemyśleniami na ten temat. Jeśli tak jak ja w codziennym
ubiorze cenicie prostotę i funkcjonalność, to rozwiązanie zostało stworzone z
myślą o Was. Jeśli codziennie rano przeżywacie małe dramaty przerzucając
zawartość szafy, to tym bardziej polecam zapoznać się z teorią garderoby kapsułowej.
Idea capsule wardrobe została zapoczątkowana w latach
70 ubiegłego wieku przez Susie Faux, właścicielkę londyńskiego butiku, a
następnie spopularyzowana przez Donnę Karan, która w 1985 r. wypuściła na rynek
pierwszą „kapsułową” kolekcję opartą na klasycznych, uniwersalnych elementach
garderoby, dających duże możliwości tworzenia różnorodnych zestawów.
Sposób realizacji tej koncepcji to kwestia bardzo
indywidualna. Warto jednak pamiętać o zachowaniu kilku kluczowych zasad:
Ile elementów powinna posiadać nasza garderoba? Sami zdecydujmy. Zróbmy przegląd szafy (warto poprosić kogoś obiektywnego o pomoc):
- Garderoba kapsułowa składa się z określonej liczby elementów (średnio 20-35 elementów);
- Musi być dostosowana do naszego trybu życia, rodzaju pracy oraz sposobu spędzania wolnego czasu;
- Powinna harmonizować z naszym typem urody i odpowiednio podkreślać naszą sylwetkę;
- Nasza szafa powinna w większości zawierać elementy ponadczasowe, dobrej jakości, o uniwersalnych fasonach;
- Należy zadbać o stonowaną kolorystykę ubrań bazowych oraz wybrać kolor przewodni; może to być granat, beż, szarość, ostatecznie czerń;
- Elementy garderoby kompletujemy tak, aby mieć możliwość stworzenia jak największej liczby zestawów na różne okazje;
- Kupując nowe elementy dbamy o to, aby pasowały stylem i kolorem do posiadanej przez nas garderoby kapsułowej;
- Raz na jakiś czas możemy pozwolić sobie na jakiś krzyk mody, ale takie elementy nie mogą zdominować naszej szafy;
- Zwracamy uwagę na dodatki, za ich pomocą możemy zmienić formalność stroju lub zwyczajnie go urozmaicić.
Ile elementów powinna posiadać nasza garderoba? Sami zdecydujmy. Zróbmy przegląd szafy (warto poprosić kogoś obiektywnego o pomoc):
- pozbądźmy się ubrań zniszczonych, zdeformowanych, zmechaconych, wyblakłych;
- odłóżmy na bok elementy, których w ciągu ostatniego roku nie mieliśmy na sobie; to smutne, ale raczej już ich nie założymy
- odłóżmy na bok elementy, które trudno z czymkolwiek zestawić;
- zrezygnujmy z ubrań w niekorzystnych kolorach i o zbyt wymyślnych krojach;
- schowajmy ubrania przeznaczone na inne warunki pogodowe, wrócimy do nich tworząc garderobę na kolejny sezon.
Teraz jesteśmy na dobrej
drodze, aby od nowa stworzyć naszą szafę. Spośród rzeczy, które nam zostały
wybierzmy wyłącznie te, które są w miarę uniwersalne i będą ze sobą
harmonizować. Z tylu elementów będzie się składać nasza „kapsułka”. Nawet jeżeli pokochamy ideę szafy
kapsułowej, raczej mało prawdopodobne, że nasz budżet pozwoli nam stworzyć ją
z miejsca od podstaw. Dlatego też musimy bazować na tym co uchowało się z
naszej szafy. W dalszej kolejności musimy się zastanowić jakich kluczowych elementów garderoby nam
brakuje. Zróbmy
listę i pamiętajmy o niej przy najbliższych zakupach.
Teoretycznie, nabywając
każdą nową rzecz powinniśmy pozbyć się jednego elementu z naszej obecnej szafy. Nie
do końca się z tym zgadzam. Warto, abyśmy rozumiały czemu służy ta idea. Nie
chodzi o to, abyśmy kupując nowy ciuch, na siłę pozbywały się czegoś starego.
Chodzi raczej o optymalizację wydatków. Jeśli któraś z rzeczy jest wyraźnie
zniszczona i prosi o wymianę, mamy świetną okazję, aby pobuszować po sklepach.
Nie róbmy tego bez potrzeby! Jeśli jednak wpadłyśmy na genialny pomysł zakupu jakiegoś elementu ubioru, który pozwoli nam cudownie urozmaicić naszą garderobę,
nie nakazujmy sobie dla zasady pozbywać się czegoś, co może nam jeszcze
posłużyć.
Tworzenie garderoby kapsułowej
powinno być dla nas zabawą i przyjemnością. Nie narzucajmy więc sobie twardych
reguł . Dopracowujmy naszą „kapsułkę”, aż dojdziemy w tym do perfekcji.
Kiedy uda nam się już zgromadzić
poszczególne elementy garderoby, warto sfotografować wszystkie możliwe zestawy,
które jesteśmy w stanie wygenerować. Przydaje się to szczególnie, kiedy ubieramy się
w pośpiechu i mamy ochotę po raz n-ty sięgnąć po nasz wyświechtany zestaw na
czarną godzinę. :)
Kompletując podstawowe
elementy naszej szafy takie jak płaszcze czy marynarki, warto zainwestować w jakość. Czasami wydaje nam się, że na coś nas nie stać, a
zwyczajnie wolimy kupić kilka kiepskich gatunkowo basiców, które przetrwają zaledwie
kilka prań, niż zainwestować w jeden element, który posłuży nam wiele lat. Pamiętajmy,
aby stawiać na jakość, nie na ilość. Ta sama zasada dotyczy dodatków, które
szczególnie szybko się zużywają. Jeśli Twój budżet jest mocno ograniczony, na pewno znajdziesz coś ciekawego w sklepie z odzieżą używaną.
Ideą przewodnią
garderoby kapsułowej jest prostota. Aby móc stworzyć dużą liczbę zestawów z
niewielkiej liczby elementów, musimy postawić na minimalistyczne, ponadczasowe
kroje oraz stonowaną kolorystykę, szczególnie jeżeli chodzi o elementy bazowe. Bardzo
często zalecanym kolorem bazowym jest czerń, z czym nie mogę się zgodzić. Niewiele
osób wygląda korzystnie w czerni. Jeśli do nich nie należymy, postawmy na inne
kolory takie jak szarość, granat czy beż. Oczywiście możemy wpleść do naszej garderoby
bardziej fantazyjne kolory, ale zróbmy to umiejętnie. Nie kupujmy krzykliwego,
wzorzystego żakietu, postawmy raczej na kolorowe topy czy apaszki. Niech
barwy, których użyjemy harmonizują z naszą bazą ubraniową.
W
kontekście garderoby kapsułowej nie można nie wspomnieć o Projekcie 333, który cieszy się
rosnącym zainteresowaniem. Autorką tej idei jest Courtney Carver, założycielka bloga
Be More With Less. Koncepcja ta zakłada skompletowanie garderoby składającej się z
33 elementów, które mają nam posłużyć przez 3 kolejne miesiące. Zawartość szafy
aktualizujemy co kwartał. Na stronie projektu znajdziecie mnóstwo informacji i
wytycznych, które pozwolą Wam krok po kroku zreorganizować Waszą szafę. A może
ktoś z Was już podjął to wyzwanie?
Jeśli chodzi o moje
prywatne doświadczenia z capsule wardrobe, muszę przyznać, że od zawsze wyznawałam tę ideę, nawet nie wiedząc o jej
istnieniu. Dlatego też ta koncepcja jest mi tak bliska. Pierwsze pytanie jakie
zadaję sobie kupując coś nowego to „Z iloma rzeczami dam radę to zestawić?” Z
natury jestem minimalistką i lubię stonowane kolory, tak więc moja szafa
spełnia większość warunków garderoby kapsułowej. Oczywiście od czasu do czasu zdarza
mi się ulec pokusie i zakupić coś bardziej ekstrawaganckiego, ale zazwyczaj
kończy się to kacem moralnym w wyniku oglądania „nowości” wiszącej od roku z
metką w szafie.
Jestem naprawdę szczęśliwa,
że popularyzowane są idee, które ułatwiają życie i są przeznaczone dla
wszystkich, nie tylko dla blogerek modowych oraz fashion victims, które wygodę i
funkcjonalność stawiają na ostatnim miejscu. Jeśli paradoks kobiecej szafy nie jest
Ci obcy, ta koncepcja jest dla Ciebie!
Na zakończenie przedstawiam moją interpretację capsule wardrobe składająca
się z 36 elementów, odpowiednią na okres wiosenno-jesienny. Żeby nie było
nudno, starałam się przemycić kilka dosyć bezpiecznych wzorów. Jak widać, można się obyć bez czerni. :)